Wołosi, pasterstwo i szałaśnictwo

W okresie letnim głównym pożywieniem pasterzy była żentyca. Pasterze beskidzcy byli ludźmi niezwykle odpornymi i silnymi. Smagani przez słońce i wiatry, zahartowani i przyzwyczajeni do ciągłego znoszenia niewygód i trudności. W obcowaniu z przyrodą wyrobili sobie ostry zmysł wzroku i słuchu. Chorowali rzadko. Prowadzili regularny i monotonny tryb życia. Intelektualnie ociężali, zdani na własne siły umieli sobie radzić w każdej sytuacji. Imali się wszystkich robót, towarzyscy i traktujący wszystkich jednakowo bez względu na stan, gościnni i serdeczni.

Były czasy, kiedy Beskidy tętniły życiem. Na polanach i halach górskich pasły się tysiące, ba, dziesiątki tysięcy owiec, kóz i krów. Wśród leśnej ciszy rozlegał się głos trombit i fujarek pasterskich. Topory we wprawnych rękach górali waliły las, by wyrwać puszczy kawałek ziemi pod uprawę.

Dziś nie ma już w żywieckich górach stad owiec, nie ma baców i juhasów, a polany i hale, przy wyrabianiu których wylano wiele potu, powoli zarastają lasem i nie jest wykluczone, że wkrótce osiągną one stan pierwotny.

U progu XX wieku, z inicjatywy licznej rzeszy miłośników, Beskidy pokryte zostały siecią szlaków turystycznych, po których wędrują tysiączne rzesze turystów dla podziwiania uroków gór, lasów i hal, gdzie jeszcze tu i ówdzie napotkać można szałas jako relikt nieistniejącej już gospodarki pasterskiej. We wsiach zaś i miastach górskich istnieje wiele zespołów folklorystycznych, które, ratując od zapomnienia, kultywują piękne tradycje góralskiego stroju, pieśni i tańca.

Było i przeminęło. Jednak zainteresowanie historyków, ludoznawców i etnografów życiem i działalnością górali żywieckich jest duże.

Wokół miasta Żywca jako centrum Kotliny Żywieckiej istniało wtedy 10 wsi: Stary Żywiec, Zabłocie, Radziechowy, Wieprz, Cięcina, Lipowa, Pietrzykowice i Sporysz, a w części północno-wschodniej regionu co najmniej cztery: Rychwałd, Ślemień, Gilowice i Łękawica.

Do najstarszych zaliczane są Stary Żywiec, Zabłocie, Lipowa i Pietrzykowice. Reszta terenów pokryta była prastarą puszczą karpacką, trudno dostępną, z korytami rzek jako głównymi arteriami komunikacyjnymi. Andrzej Кomoniecki tak pisze na ten temat:

„... góry a lasy tu przedtym bywały

z których mi przeźroczyste rzeki wynikały

Żyjąc sobie z zwierzęty jak Pan przedostojno,

oczy swe delektując po zielonych polach

gdyż jeszcze o nijakich słychać było halach

ale wszystko pustynie bywały w tych górach,

a zwierza wszędzie pełno po wszelakich dziurach

i tu kędy to miasto były lasy gęste,..."

Pod rządami Коmorowskich (1476 - 1624) to wielkie latyfundium magnackie z centrum administracyjnym w Żywcu zaczęło się dynamicznie rozwijać. W Kotlinie Żywieckiej oraz w dolinach większych rzek powstały nowe wsie rolne: Trzebinia, Świnna, Przyborów w kluczu obszarskim, Jeleśnia i Krzyżowa w kluczu jeleśniańskim, Cisiec, Milówka i Sól w kluczu Węgierska Górka i Juszczyna w kluczu wieprzskim, a w dolinach potoków górskich i na ich stokach wsie zarębne (Przyłęków, Sopotnia Mała i Sienna w kluczu obszarskim, Koszarawa, Korbielów, Sopotnia Wielka, Pewel Mała, Pewel Wielka, Hucisko i Mutne - w kluczu jeleśniańskim, Rajcza, Ujsoły, Rycerka, Radeczka, Nieledwia, Kamesznica, Szare i Żabnica w kluczu Węgierska Górka, Brzuśnik i Bystra w kluczu wieprzskim, Leśna Stara, Leśna Nowa, Ostre i Słotwina w kluczu lipowskim i Tresna w kluczu starożywieckim).

Łodygowice, Glemieniec, Bierna, Huciska, Rybarzowice, Вuczkowice, Szczyrk, Godziszka, Wilkowice, Mikuszowice i Bystra od 1618 należały do Państwa Łodygowickiego, a Ślemień, Kurów, Las, Kocoń, Gilowice, Rychwałdek, Pewel i Pewelka od roku 1608 do Państwa Ślemieńskiego.

Procesy osadnicze na ziemi żywieckiej przebiegały dwoma torami. Jednym było osadnictwo wzdłuż Soły i Koszarawy w górę tych i innych rzek, intensywne w XIII wieku. Powstawały tu wsie rolne, których mieszkańcy trudnili się uprawą ziemi i hodowlą bydła. Podstawową jednostką osadniczą, jaką otrzymywał nowy osadnik, była rola licząca około 85 morgów, ale były też role o większym i mniejszym areale. Z czasem role przekształciły się w półrolki. Użytkowników ról nazywamy rolnikami, a półrolków nazywano półrolnikami albo kmieciami. Drugi nurt osadniczy zasiedlający hale, polany i zbocza górskie stanowili Wołosi.

Wołoch, w Czechach i Słowacji Vlach, Valach, Valas, na Węgrzech Olach albo Volach, w literaturze niemieckiej Walk - to dawny mieszkaniec dzisiejszej Rumunii. Wołosi nie byli zatem nacją, grupą narodowościową, lecz grupą zawodową, trudniącą się pasterstwem górskim małego bydła, tzn. owiec, kóz, rzadziej świń. Wołosi prowadzili koczowniczy tryb życia wykorzystując dla swoich stad karpackie lasy, hale i polany leśne. Posuwali się oni wzdłuż łuku Karpat ku północy. W XV wieku, a może wcześniej, dotarli w Beskid Żywiecki i Śląski, a następnie do zachodniego krańca Beskidów na Morawach, gdzie nastąpił kres ich wędrówki. O ich tam pobycie świadczą m.in. nazwy takich miejscowości jak Wołoskie Międzyrzecze i Wołoska Bystrzyca.

Nieśli oni ze sobą nieznaną w tych stronach technikę i technologię chowu małego bydła i wyrobu produktów spożywczych i przemysłowych, powstałych na bazie owczego i koziego surowca, jakim było mleko, wełna i skóry, w warunkach górskich. Wołosi na szlaku swej wędrówki napotykali na Rusinów, Słowaków, Polaków i Czechów. Miejscowa ludność przejmowała od przybyszów tryb życia oraz technikę i technologię chowu owiec. Na tym tle do dnia dzisiejszego nie ma pewności co do tego, czy owi przybysze na ziemię żywiecką to byli Rumunii, czy też Wołosi słowackiego pochodzenia.

Język i nazewnictwo pasterskie w Słowacji i w Polsce są takie same, a wiele z nich jest dacko-romańskiego pochodzenia. Z tego powodu asymilowanie się z miejscową ludnością było bardzo szybkie. Przejmowali oni miejscową religię rzymskokatolicką, chociaż osiedli na ziemi sądeckiej Łemkowie byli wyznania greckokatolickiego i wyznanie to zachowali. Jest faktem, że kiedy na Węgrzech pasterstwo wołoskie jako szkodliwe dla gospodarki leśnej było tępione, wielu z nich znalazło schronienie na Żywiecczyźnie. Kiedy zaś tu w dobrach króla Jana Kazimierza, a potem Wielopolskich, osiadłym we wsiach zarębnych Wołochom stawiano coraz trudniejsze wymogi, wielu z nich znalazło schronienie i dało początek wołoskim wsiom zarębnym w Beskidzie Małym w takich wsiach, jak Porąbka, Rzyki, Kaczyna, Ponikiew i Koziniec. O przemieszczaniu się pasterzy wołoskich świadczą powtarzające się nazwy miejscowości, takich jak Międzybrodzie na Orawie i 3 wsie o tej samej nazwie: Międzybrodzie Kobiernickie, Lipnickie i Żywieckie, Ponikiew koło Wadowic i Ponikiew jako przysiółek Międzybrodzia, Zembrzyce i Zubrzyca na Orawie, Koziniec na Orawie, Koziniec koło Wadowic, w rejonie Wisły i Wielki Koziniec w Cieszyńskim. Można wywnioskować, że gdy jakaś grupa pasterska wyeksploatowała tereny wypasowe, przenosiła się w inne miejsce i nadawała mu poprzednią nazwę.

Ślady osadnictwa wołoskiego odnajdujemy w licznych nazwach miejscowości, nazewnictwie topograficznym, słowniku pasterskim oraz w nazwiskach będących do dziś w powszechnym użyciu na terenach będących ongiś miejscami penetracji wołoskiej. Nazewnictwo to korzeniami swymi sięga do języka rumuńskiego, albańskiego, słowackiego lub węgierskiego.

Wiele jest w Beskidzie Żywieckim szczytów górskich, zboczy i innych miejsc, których nazwy są pochodzenia wołoskiego. Często występująca Kiczora, Kiczera, Kiczorka jest nazwą pochodzenia albańskiego rozpowszechnioną przez Wołochów. Nazwa wywodzi się od słowa „chicer" - zbocze górskie w kształcie dachu.

Kocierz - góra w Beskidzie Małym i Kocierz, wieś w gminie Łękawica - wywodzi się od wołosko-rumuńskiego słowa hotar - granica dwu posiadłości, znak graniczny. Pochodnymi są nazwy Kotar, Kotarz, Kotarnica, Kocoń i Kaczyna.

Często występujące w Beskidach nazwy szczytów górskich Magura lub Magurka w języku słowackim oznaczają kopiec lub kopulastą górę. W Polsce do niedawna pisana przez „ó", sugerując etymologię od góry.

Menczoł, Мinczoł, Muńczolik są nazwami pochodzenia wołoskiego, synonimy Kiczory, Kiczery oznaczające większą zalesioną kopulastą górę.

Mlada Hora oznacza Młodą Górę, Młody Las i jest pochodzenia słowackiego.

Praszywka w masywie Wielkiej Raczy jest nazwą pochodzenia wołoskiego od praszit - orać, zaorać. Prasitura - zaorane pole. Redykalna hala od słowa pasterskiego redyk - wymarsz owiec na halę lub ich powrót. Romanka ,podobnie jak często występujące nazwisko Roman, pochodzi od tego, że Wołochów nazywano również Romanami (Rumunami). Szyndzielnia - od słowa szindrila - gont. Nazwa związana z wyrobem gontów, Przysłop - płytkie wysokogórskie siodło. Nazwa rozpowszechniona przez Wołochów. Wołoskiego pochodzenia są takie nazwy jak: gajdy – dudy, od słowa tureckiego o tym samym znaczeniu, gazda – gospodarz, z węgierskiego gazda o tym samym znaczeniu, gieleta - duże drewniane naczynie do dojenia owiec od dacko-rumuńskiego galeata, gunia - wierzchnie góralskie okrycie, hajduk - zbójnik, wyraz pochodzenia rumuńskiego, harnaś - herszt zbójników od harny -ładny, piękny, hyr – sława, rozgłos, z węgierskiego hyr o tym samym znaczeniu, juhas - pomocnik bacy, z węgierskiego juhas o tym samym znaczeniu, koliba - szałas pasterski od dacko-rumuńskiego coliba -mały budynek pasterski, koszar - przenośna zagroda dla owiec, nazwa prasłowiańska przyswojona przez Wołochów, młaka - bagno, mokradło z języka dacko-rumuńskiego, moczar - bagno z języka węgierskiego, pajta - szopa, z węgierskiego słowa o tym samym znaczeniu, płaj - szeroka, łagodnie wznosząca się droga z języka dacko-rumuńskiego.

Liczne są na Podbeskidziu nazwiska pochodzenia wołoskiego: Wałach, Włoch, Wołoch, Walas, Wolas, Walaszek, Roman, Romańczyk, Wojewoda, Wajda, Wojewodzic, Gajda, Bajda, Batko, Wajdzik, Wojdyło, Wojtyła, Baca, Bandoła, Magiera, Gurdek, Gielata, Bryja, Byrdy, Bryndza, Putyra. Swoje odpowiedniki na Orawie znajdują takie nazwiska jak: Buła, Bryn¬dza, Byrdziak, Вyrski, Burdyl, Butor, Danek, Foltyn, Fifek, Gałuszka, Gawryś, Holewa, Hutyra, Kojder, Kuźma, Madej, Oleksy, Paleczny, Ramza, Rajda, Sumera, Cibor, Tomala.

Wołosi jako pasterze i hodowcy zwierząt użytkowych wyspecjalizowali się wówczas w operacjach kastracyjnych na zwierzętach. Reminiscencja tego jest nazwą koni wałach i operacji kastracyjnych - wałaszenie. Andrzej Komoniecki pod rokiem 1608 tak pisze: „Pan tedy Aleksander Komorowski, otrzymawszy Ślemieńskie Państwo, zaraz się z Jej Mością panną Stadniczonką ożenił. Ten w zawziętości dla podejrzenia jakiegoś swoim dwiema dworzanom zacnego i szlachetnego domu, a jeszcze po małżonce taką zemstę niesłuszną wyrządził, gdy pachołkom swym, jednemu Dzwoniarzowi, a drugiemu Kwaśniewskiemu tak nazwanym pana Stadnickiego wywałaszyć, a pana Dembińskiego oślepić kazał".

Wojewoda wołoski

Wołosi byli ludźmi wolnymi podobnie jak kozacy na Zaporożu. Nie byli obciążeni powinnościami na rzecz swojego pana ze względu na koczowniczy tryb życia i pozostawanie na terenach trudno dostępnych i odległych od administracji feudalnej. Ponieważ eksploatowali oni lasy pańskie w formie wypasu stad owiec i kóz, sukcesywnie wchodzili oni w układy z właścicielami dóbr, a ci powoli, ale systematycznie zobowiązywali ich do różnych świadczeń na rzecz dworu. W roku 1574 Jan Spytek i Krzysztof Komorowscy w przywileju dla miasta Żywca rozkazali, „aby poddani nasi Wałaszy wszyscy, którzy by kolwiek mieli na przedaj sery albo bryndzę, aby ich nie śmieli nigdzie wozić i przedawać jeno w miasteczku naszym Żywcu, a czego by w Żywcu nie przedali, tedy im będzie kędy indziej wywieść, pod winą naszą". Rozkazanie to zostało powtórzone w ordynacji królowej Konstancji w roku 1626: W Księstwie Zatorskim i na sąsiedniej Orawie była to „dań barania" wynosząca 5 owiec od każdych wypasanych stu, a od każdego Walasa, który owce chował po jednym koźle i jednym baranie rocznie. W żywieckim, dań z popasu owiec i kóz wołoskich wynosiła 5 gr od sztuki, jeden baranek od każdych 50 dojek, a od szałasu 2 skopki, 10 kwart bryndzy i siągę sukna.

Na czele gromady wołoskiej stał wojewoda wołoski (wajda), wybierany przez zgromadzenie Wołochów. W wieku XVI i XVII wojewodowie byli już powoływani przez właściciela dóbr. Zostali zmuszeni do osiadłego trybu życia. Oni to dali początek tzw. wsiom zarębnym, powstałym na gruntach wydartych puszczy poprzez stosowanie cerchlenia i karczowania. Z przekazów historycznych znamy nazwiska i losy niektórych wojewodów. Na przełomie XVI i XVII wieku w Świnnej koło Żywca mieszkał wojewoda wołoski Szymon Primus - „wojewoda lasów i gór państwa Żywieckiego" - zamordowany przez zbójników w Krzeszowie w roku 1616 lub 1624. W Кamesznicy była siedziba wojewodów Marcina i Tomasza Jaszków, potomków Marcina Jaszka, urzędnika folwarcznego w Węgierskiej Górce, zamordowanego przez Martyna Portasza. W Beskidzie Małym, w Rzykach koło Andrychowa, w roku 1614 mieszkał wojewoda wołoski Jan Nogawica, a w niedalekim Кozińcu - Wiercimak. W Łodygowicach w XVII wieku wojewodą był Jan Martynów (Marcinów), w Ślemieniu w roku 1748 Jędrzej Gibas. Siedzibą wojewody wołoskiego była też Jeleśnia i Stryszawa w Państwie Suskim.

Wojewodowie należeli do grupy ludzi zamożnych. Posiadali oni odpowiednie uposażenie w ziemię i tereny do wypasu bydła, zwolnieni byli z powinności na rzecz dworu. Marcin Jaszek w Кamesznicy posiadał przywilej wyszynku piwa i gorzałki dworskiej, a u Szymona Primusa zadłużony był na kwotę 1856 zł Mikołaj Komorowski. Posiadali oni duże uprawnienia sądowe, liczne przywileje ekonomiczne i wsparcie swojej pozycji przez administrację zamkową.

Prawa i obowiązki wojewodów wołoskich na Żywiecczyźnie określone zostały w Inwentarzu dóbr żywieckich z roku 1667, w dekrecie administratora dóbr żywieckich Aleksandra Drozdowskiego z roku 1689 i w zachowanej przysiędze wojewody wołoskiego Tomasza Jaszka z roku 1701. Z dokumentów powyższych oraz zapisków Andrzeja Кomonieckiego w Dziejopisie Żywieckim dowiadujemy się, że wojewoda wołoski był pośrednikiem pomiędzy zamkiem, a ludnością wołoską osiadłą już wtedy w górach i we wsiach zarębnych. Dwa do czterech razy w roku odbywały się sądy wołoskie według trybu wołoskiego. Stały one na straży interesów zamku, związanych z eksploatacją lasu. Podlegali mu gajni, których liczba w żywieckim państwie wahała się pomiędzy 23 a 30 kilka. W XVII wieku eksploatacja lasu w polityce ekonomicznej zamku wysunęła się na plan pierwszy. Zadaniem wołoskiej służby leśnej była ochrona lasów pańskich przed kradzieżą drzewa, niszczeniem lasu poprzez wypasanie w nim owiec i kóz, cerchlowaniem, koszarowaniem i szałaśnictwem oraz ewidencjonowaniem spławianego przez poddanych drzewa według ustalonych limitów.

Futra i zwierzynę łowną poddani winni w całości oddawać do zamku, a sidła wolno było stawiać tylko gajnym.

Wojewodowie pełnili też funkcje celne, drogowe i mające na celu utrzymanie porządku publicznego. Pilnowali poboru myta, przestrzegania zakazu opuszczania Państwa Żywieckiego przez jego poddanych i rejestrowania ludzi luźnych, swawolnych, wałęsających się próżniaków i tych, którzy ich wspierali lub udzielali schronienia, mieli obowiązek łapać i odstawiać do zamku. Wiadomo, że chodziło tu głównie o ograniczanie skali szerzącego się w tym czasie w Beskidach rzemiosła zbójnickiego. Wielopolscy nałożyli na wojewodów obowiązek dopilnowania, aby po karczmach nie szynkowano piwa i gorzałki przywożonej z Кęt i Orawy. Obowiązkiem wojewodów było, aby odbywające się co roku spisy bydła wołoskiego sporządzane były rzetelnie i sprawiedliwie, albowiem wynikały z tego dla zamku określone profity. Wołosi, uzbrojeni w proce, łuki, a nawet broń palną, wykorzystywani byli jako straże leśne i zamkowe, a bywało, że wykorzystywano ich jako wojska do realizacji polityki swojego pana. Andrzej Кomoniecki, opisując tzw. „wojnę kęcką", prowadzoną w roku 1609 pomiędzy Mikołajem Кomorowskim a starostą zatorskim Podlaskim napisał, że ten, „mając balanów 150 dobrych strzelców, okrom inszej kupy chłopstwa" - J. Putek sugerował, że owi balanowie to byli Wołosi. Wśród obrońców Żywca w czasach „potopu" i w oddziałach chłopskich, które szły na odsiecz do Oświęcimia i Częstochowy, wielu było pasterzy wołoskich. Z wołoskich wsi zarębnych w XVII i XVIII wieku rekrutowała się większość kompanii zbójnickich. Przywykli do swobody nie mogli znieść nakładanego na nich jarzma poddaństwa i pańszczyzny. Wybierali wolność, a z nią rabunki, napady i towarzyszący im zbójnicki hyr.

Rozmiary hodowli bydła wołoskiego - szałaśnictwo

Dotąd, dopóki las nie przedstawiał dla zamku żywieckiego większej wartości ze względu na niskie ceny surowca i trudności w jego pozyskaniu, jego trzebież, związana z pozyskiwaniem nowych terenów pod hodowlę owiec, była w pełni akceptowana. W żywieckich górach powstawały nowe hale i polany leśne, które, jako istniejące do dziś, są wynikiem eksploatacyjnej działalności wędrownych pasterzy. W walce z puszczą stosowali oni znaną od dawna metodę gospodarki żarowej, świadectwem której są takie nazwy jak Żar, Żarek, Palenica, Upalenisko, Cerla, Cerchla itp. Pierwszym etapem walki z lasem było cerchlowanie, czyli okorowywanie drzew u nasady pnia dokonywane latem, w miesiącu lipcu, w wyniku czego w ciągu roku drzewo usychało. Drzewa grube ścinano, cięto, układano w stosy i podpalano wraz z poszyciem. Powstały w wyniku spalania popiół użyźniał glebę. Pozbawioną szaty leśnej ziemię przekopywano motykami i obsiewano krzycą (żyto o dwuletniej wegetacji) lub połownikiem (mieszanką owsa i jęczmienia). Tak powstała powierzchnia nazywała się cerchlą, palenicą albo żarem. Po kilku latach uprawy cerchla wyjałowiała się. Wówczas użytkownicy porzucali ją i cerchlowali inny kawałek lasu albo przystępowali do karczowania pni i uprawiania cerchli jako polany, łąki lub młaki. Polany, łąki i młaki wykorzystywane były do wypasu bydła i pozyskiwania siana. Siano potrzebne było szczególnie na tych szałasach, gdzie bydło pozostawało przez cały rok. Wyrabianiem śródleśnych polan zajmowała się biedota wsi zarębnych, chałupnicy i komornicy. Proceder przyrabiania terenów pod uprawę u boku istniejących hal i polan był nielegalny, tzn. bez zgody właściciela lasu, którym byli najpierw Komorowscy, po nich Wazowie, Wielopolscy i Habsburgowie. Powstałe w ten sposób nowe tereny uprawowe zwane były przyrobiskami. Chałupnik taki budował na polanie szałas, a z biegiem czasu zmieniał go na dom. W ten sposób powstawały nowe, samodzielnie usytuowane na zboczach górskich, gospodarstwa polaniarskie, a w żywieckich wsiach zarębnych ukształtowała się nowa warstwa biedoty wiejskiej - polaniarze.

Osiemnastowieczne inwentarze dóbr żywieckich wyszczególniają polaniarzy w Krzyżowej - 18, w Przyborowie - 86, w Koszarawie - 79, w Korbielowie - 34, w Sopotni Wielkiej - 29, w Pewli Wielkiej - 20, w Hucisku - 5 i w Pewli - 7. Z biegiem lat pojedyncze zagrody polaniarskie drogą podziałów rodzinnych przekształciły się w istniejące do dziś przysiółki rozrzucone na stokach górskich, często na znacznej wysokości.

Od czasu do czasu zamek dokonywał kontroli i pomiaru polan i przyrobisk, wciągał je do rejestru i legalizował przez nadanie ich dotychczasowym użytkownikom aktu własności. Do kasy zamkowej wpływały znaczne kwoty za nabycie prawa własności, a nowe grupy otrzymywały nazwę „gruntów zakupnych" lub „zakupieństw". Zakupieństwa wolne były od ciężarów pańszczyźnianych, a właściciele mogli nimi dysponować w sposób dowolny. A. Komoniecki w Dziejopisie Żywieckim wymienia 34 hale i 600 polan. Większość z nich po-siada swoje nazwy wywodzące się od nazwiska właściciela lub ich lokalizacji w terenie. Przykładem może być znana powszechnie Hala Miziowa pod Pilskiem.

Na halach i polanach budowano szałasy, które były bazą gospodarstwa pasterskiego. Na Żywiecczyźnie szałas - koliba - lokowany był na stoku w dolnej części łąki szałasowej. Pojemność dawnych szałasów wynosiła 100 - 250, a nawet 500 owiec. U progu XX wieku średnia pojemność szałasów górali żywieckich wynosiła 84 owce. Ściany szałasu wykonane były z grubych belek i pokryte były dachem dwuspadowym wyłożonym gontem.

Na nasym sałasku

Wszystko po wałasku

Na wasym sałasku

Wszystko po dziadosku

W wewnętrznym urządzeniu szałasu czołowe miejsce zajmowała watra, zwana na Żywiecczyźnie po prostu ogniskiem. Wzdłuż ścian stały naczynia do przerobu mleka owczego: gielety, putiera, truhla, oraz łoża dla bacy i pasterzy. Obok szałasu stał koszar zbudowany z desek łupanych lub żerdzi przenoszony co 1 -2 dni na inne miejsce. Koszarowanie powodowało użyźnianie hali i umożliwiało je koszenie jeszcze w tym samym sezonie. Produktami wytwórczości szałasowej był ser owczy, wełna i mięso, w wypadku, gdy na szałasie były krowy lub kozy, także mleko. Z punktu widzenia własności bydła wołoskiego, na Żywiecczyźnie wyróżnić można stada folwarczne, indywidualnych właścicieli chłopów - Wołochów i stada zborne złożone z owiec oddanych na hale przez mieszkańców danej wsi lub kilku wsi.

Czas pobytu bydła wołoskiego na hali był całoroczny lub sezonowy. Sezon zaczynał się redykiem wiosennym około św. Wojciecha, a kończył się redykiem jesiennym około św. Michała. Przy pobycie całorocznym, w zimie karmiono owce sianem, a przy dobrej pogodzie wyganiano do pojenia i do lasu, gdzie żywiły się choiną.

W roku 1702 w Państwie Łodygowskim na Magurce w szałasie dworskim było 111 owiec i 182 kozy, razem 293 sztuki. W 1704 roku 166 owiec i 163 kozy - razem 329 sztuk, w roku 1705 128 owiec i 186 kóz, razem 314 sztuk. Za hodowlę owiec dworskich odpowiedzialny był majerz.

Stan pogłowia stada chłopskiego w roku 1705 na halach Magurki wynosił 2489 sztuk, w roku 1706 sztuk 2531. Największe stado miał Wawrzyniec Przybyła w roku 1705 - 200 owiec i kóz, w roku 1706 - 260 owiec i kóz.

Owiecki becały

Kie się miesać тiały

owcarzyce płakały

nózki ich bolały

Ośmiu gospodarzy posiadało przeciętnie po 125 owiec i kóz, pozostali przeciętnie po 50 owiec i kóz.

W końcu XVIII wieku we wsiach klucza jeleśniańskiego hodowano: w Koszarawie 1530 owiec, w Przyborowie 1242 owce, w Korbielowie 943 owce, w Sopotni Wielkiej 879, w Krzyżowej 529, w Pewli Wielkiej 408, w Jeleśni 288, w Mutnem 64, w Hucisku 62, łącznie 5945 sztuk. Najwięcej owiec utrzymywały gospodarstwa polaniarskie w Koszarawie i Przyborowie.

Według Menhofera w roku 1843 na Żywiecczyźnie hodowano 60000 sztuk bydła wołoskiego, ale w roku 1900 było ich już tylko 5952 sztuki. Przyczyny 10-krotnego spadku pogłowia owiec były dwie: pierwsza to zdecydowana walka z wypasem bydła w lasach ze względu na jego niszczenie, a druga to likwidacja serwitutów leśnych i pastwiskowych, oznaczająca praktycznie zakaz wstępu do lasu pańskiego. Stan zatrudnienia pasterzy na szałasach był niewielki i wynosił średnio, biorąc dla stada liczącego 300 - 500 owiec, jednego bacę i 2 - 3 juhasów. W sezonie letnim od kwietnia do września należało zatrudnić dodatkowo 2 - 3 juhasów.

Roczne wynagrodzenie szałaśników było skromne. Dla bacy dworskiego, czyli majerza w Państwie Ślemieńskim wynosiło ono: 2 siągi sukna wołoskiego (16 zł), 10 zł myta, 2.12 zł kolendy, 0.18 zł na skarpety, 8 łokci płótna lnianego (3 zł), 8 łokci płótna pacześnego (2. 04 zł), 6 zł na kierpce, 3 wiertle żyta, korzec jęczmienia, 12 miarek grochu, 2 korce i 8 miarek owsa, 3 miarki siemienia i 3 miarki soli. Wynagrodzenie juhasów było odpowiednio mniejsze. Instrukcja podaje, że czysty dochód dla dworu z utrzymywania 400 owiec na hali w ciągu 1 roku wynosił 3200 zł.

Kierownikiem zespołu pasterskiego na szałasie był baca. Musiał on posiadać odpowiednią wiedzę i doświadczenie w zakresie hodowli i utrzymania bydła na halach i cieszyć się zaufaniem zwłaszcza wtedy, gdy powierzano mu obce bydło.

Strój pasterski

Wołoski strój pasterski był podobny na Wołoszczyźnie, w Beskidach i na Morawach. Jego typowymi elementami były wąskie, białe, sukienne wałaszczaki lub nogawice, długie, brunatne gunie ozdobione czerwonymi sznurami, czarny kapelusz z niskim, okrągłym wierzchem i szerokim rondem, przystrojony białą wstęgą. Na nogach krypice (kierpce) i białe, wełniane onuce (kopyca albo kopytka). Opasywali się szerokim, skórzanym pasem ozdobionym mosiężnymi oczkami, kołkami i guziczkami. Uzupełnieniem stroju była siekierka pasterska (obuszek, toporek) oraz małe torebki ze skóry kociej lub psiej zawieszane u pasa, a służące do przechowywania tytoniu, soli i innych drobiazgów. Jeszcze w XIX wieku mieszkańcy żywieckich wsi zarębnych ubierali się po wołosku. Do płóciennego stroju ludzi z nizin, których nazywali Lachami, odnosili się z pogardą.

Ciupaska , opasek

to som stroje nase,

śtyrysta owiecek

pociesenie nase

„Bacowie i ich towarzysze nie odmieniają całe lato bielizny, tylko smarują koszulę itd. żentycą, a nawet masłem, co nie zaostrza wprawdzie apetytu do serków i do serwatki, ale ten szczególny rodzaj ochędostwa skutkuje na utrzymanie ich ciała. Ta czarna i gruba koszula staje się ceratą chroniącą od wszelkich owadów, a nawet od deszczu. Niech kto ciekawy odsłoni owemu satyrowi ten łachman, a obaczy pod nim białe i delikatne ciało jak mleko, którem się żywi".

O mój Boże, juhasie

w cyrnyk kоsulaсh

i wyrubali, wyścinali

bucki po horach.

„Pożywieniem baców i pasterzy przez cały czas koczowania jest tylko żentyca i ser świeży, nawet nie solony, nie ma podówczas kartofli, po chleb chodzić daleko i drogo kosztuje, placek owsiany w popiele upieczony czasem go zastąpi. Wprawdzie zdrowie ich na tem nie cierpi; rumiana cera i pełność ciała daje za tem świadectwo. Zdarza się przecież czasem, że tłusty baran zginie, za co wilk cierpi na sławie, a właściciel szkodę.

Chłopiec od polany

Scyrą bryndzą wychowany

Scyrą bryndzą i żyntycą

Jaze za mną dziywki kwicą.

 

Autor: Hieronim Woźniak

 

Zapraszamy do Żywca!

Zespół Żywieckiego Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego

joomla template 1.6