Przemysł, cechy, zawody, gospodarka w Beskidach
Rolnictwo - las
Od początku osadnictwa na Żywiecczyźnie osią jego gospodarki był las. Drzewa odzierano więc z kory – korowano, powstawał posusz, który łatwo było podpalić. Wywoływany celowo pożar niszczył drzewa, a powstały popiół użyźniał glebę. Całkowity karczunek był niemożliwy, więc ziarno sadzono wśród resztek pni. Siewy powtarzano aż do wyjałowienia gleby, co trwało kilka sezonów, potem przesuwano się dalej – tak zdobywano doliny rzek.
W miarę posuwania się osadnictwa w góry powstawały wsie zrębowe! Zasiedlane częściowo przez osadników wołoskich, częściowo przez osadników z nizin.
Wyróżniamy:
- zagrodników (posiadali ziemie)
- chałupników (bogatsi, zajmujący się rzemiosłem, byli to np. kowale, garncarze, młynarze itp.)
Najubożsi mieszkańcy zarębowych wsi wołoskich często degenerowali się i zasilali szeregi przestępców, bandytów beskidzkich, zbójników.
W XVI wieku zaczęto stosować gospodarkę folwarczną. Pierwszy folwark powstał w Żywcu w roku 1568. Wiedziano już bowiem, że drewno i zboże jest cennym towarem. Folwarki zakładano masowo już później.
W 1608 roku nastąpił podział dóbr na 3 wielkie klucze gospodarcze zwane „państwami”: suskie, ślemieńskie i żywiecko – łodygowickie. Folwarki przynosiły wzrost efektywności gospodarki rolnej, obciążając chłopów pańszczyzną. Chłopi nie rezygnowali jednak z prób zwiększania swych upraw kosztem wszechobecnego lasu. Administracja karała chłopów na nielegalne wypalanie lasów. Jednak odpowiedzią na to było tzw. cerhlowanie (było to naokólne podcinanie drzew tuż przy ziemi i maskowanie nacięcia przed służba leśną mchem lub liśćmi. Drzewo usychało i można je było spalić). W ten sposób redukowano ogromne połacie lasu. Król Jan Kazimierz kazał ten proceder surowo kazać, a polany konfiskować!
Łazy, czyli grunty pochodzenia żarowego, powstawały nadal, dopiero w połowie XVIII wieku zaczęto je legalizować, co z kolei spowodowało kres ekspansji żarowej.
Kolejnym sposobem na powiększanie swoich włości było i jest do dzisiaj tzw. tworzenie przyrobisk. Czyli powiększanie swoich działek po kawałeczku, przez niszczenie pojedynczych drzew. Kres gospodarki folwarcznej nastąpił wraz z uwłaszczeniem w roku 1848.
Flisactwo
Transport legalnie pozyskiwanego drewna odbywał się drogą wodną. Soła uchodziła za rzekę spławną od ujścia Koszarawy, ale przy wyższych stanach wód spławiano drewno nawet spod okolic Rycerki. Kres flisactwu położyła kolej. Jedynym wyjątkiem była Węgierska Górka, gdzie aż do 1912r. transportowano wodą do huty rozdrobnione drewno.
Pasterstwo
Na hali w dolnej części stawiano szałas, gdzie spała załoga wypasająca owce, palono tam ognisko, znajdowały się tam naczynia niezbędne do przetwórstwa. Na czele stał baca i jego pomocnicy – juhasi. Baca z 2 juhasami obsługiwali 300 – 500 owiec, czasem więcej. Owce lokowano w koszarze, tj. ogrodzonym płotem terenie, a płot ten przenoszono co 1 – 3 dni dla zapewnienia zwierzętom świeżej paszy i zwiększenia możliwości kośnych pastwiska. Koszar był wyposażony w wąską bramkę, co ułatwiało dojenie i liczenie owiec. Ludziom pomagały psy pasterskie dyscyplinujące owce i odstraszające drapieżniki. Bacami stawali się ludzie solidni, cieszący się zaufaniem właścicieli owiec. Zdarzało się, że baca obok zajęcia podstawowego trudnił się na hali także czarną magią, dodatkowo wzbudzając respekt wśród ludzi. Bacowie i juhasi musieli cieszyć się doskonałym zdrowiem, praca ta na pewno hartowała. Przez cały sezon nie zmieniali bielizny, koszule nasączali żętycą lub masłem, by w ten sposób opancerzyć się przed deszczem i owadami.
Redyk jest to uroczyste wyjście owiec na pastwiska na górskich halach, trwający od wiosny do jesieni. Wiosną owce są wypędzane na pastwiska (redyk wiosenny), a jesienią zaganiane do zagród (redyk jesienny). Pobyt na hali rozpoczyna się w dzień św. Wojciecha (23 kwietnia), kończy zaś w dzień św. Michała Archanioła (29 września).
Obrzędowość
Wyjściu i dotarciu bacy, juhasów i owiec na górskie hale towarzyszą zawsze tradycyjne obrzędy, np.:
- zapalenie watry (świętego ognia) w pasterskiej bacówce,
- owce kadzono, koniecznie kadzidłem pozostałym ze święta Trzech Króli i ziół zebranych w ubiegłoroczne święto Matki Boskiej Zielnej. Zabieg ten osłabiał stres związany z opuszczeniem macierzystej zagrody i nagłym wyjściem w nowe otoczenie. Wspólny zapach budował wspólnotę wychowanek,
- mieszanie: na polanie stawiana (wbijana) jest mojka - jodłowa gałąź (tuż obok niej - żelazny kołek mający symbolizować siłę i zdrowie obecnych na hali), wokoło której kierdel zaganiany jest trzykrotnie. Celem tego jest zespolenie owiec - zazwyczaj pochodzących od różnych gospodarzy - w jedną gromadę, co zapobiega oddalaniu się i ucieczkom pojedynczych zwierząt. Rola bacy to pociągnąć stado za sobą, a ułatwia mu posypywanie stada solą z trzymanej przy boku grudziarki; juhasi z pomocą psów, gwizdania i okrzyków podrywają stado, które w ślad za bacą zaczyna okrążać wokół wbitej gałęzi. Uwaga juhasów jest skierowana na owce, gdyż żadna z nich nie może wypaść poza zatoczony krąg. Wierzono bowiem, iż ile owiec wypadnie poza krąg tyle zginie w nadchodzącym sezonie (zostaną zagryzione przez dzikie zwierzęta, zgubią się - odłączą się od stada),
- modlitwa: baca wchodzi w środek stada, on i juhasi klękają na oba kolana, i wzywa do modlitwy przybyłych gospodarzy oraz otaczających go gości. Odmawiane jest "Ojcze nasz" i "Zdrowaś Mario" za szczęście i pomyślność pięciomiesięcznej gospodarki szałaśniczej,
- liczenie: odbywa się przy wpuszczaniu owiec do koszaru - ważne do rozliczenia się z gospodarzami, którzy oddali swe zwierzęta pod opiekę bacy. Liczenie odbywa się do dziesiątki, za każde dziesięć owiec, juhasi (liczy kilku z nich by uniknąć pomyłki) odcinają jedną rysę na desce wyjętej z koszaru,
Kierdel - stado owiec w górach, najczęściej należących do różnych gospodarzy, pozostających pod opieką bacy.
Koszar – przenośna zagroda dla owiec na Podhalu i w Beskidach zbudowana z desek. Stawiana na halach górskich na czas wypasu zwierząt w górach. Owce zaganiane były do zagrody na noc (aby chronić je przed wilkami) i w czasie złych warunków pogodowych (by nie rozbiegły się podczas burzy z piorunami). Co jakiś czas, gdy owce zbyt zanieczyściły miejsce gdzie stał koszar, był on przestawiany w inne miejsce. Prawdopodobnie od tej nazwy wzięła się nazwa miejscowości w Beskidzie Żywieckim – Koszarawy.
Baca albo juhas podczas wpuszczania i wypuszczania zwierząt owce liczyli (cytali). Ciekawostką jest, że baca nigdy nie liczył owiec za pomocą palca; wierzono bowiem, że może to spowodować złamanie nogi przez owce. Dlatego też baca do liczenia, jeżeli już musiał, używał laski.
Pasterstwo to rodzaj gospodarki występujący na obszarach, gdzie uprawa roli jest niemożliwa lub nieopłacalna (głównie zaliczyć do nich można obszary górskie). Typowym przykładem pasterstwa w Polsce jest wypas owiec na pastwiskach górskich.
Historia pasterstwa na Żywiecczyźnie
Zanim na dobre rozwinęło się pasterstwo, gospodarka bazowała na rolnictwie, myślistwie i rybołówstwie. Karczowanie dużych połaci lasu pod i tak utrudniony wypas wykonywano metodą żarową, polegającą na wypalaniu coraz to nowych połaci lasu (w Beskidach często spotkać można góry o nazwie Żar, np. w Beskidzie Małym). Po kilku latach takie pole porzucano. Powodowało to, że pozyskane grunty samoczynnie ulegały zalesieniu (widoczne jest to również dzisiaj, na górskich polanach, gdzie zaprzestano wypasu, niegdyś wielkie hale powoli same się zalesiają).
Wraz z pojawieniem się w Beskidach Wołochów gospodarka rolna przeszła ogromną przemianę - rozpoczęto hodowlę owiec, kóz i bydła. Ponadto Wołosi przynieśli ze sobą zdolności przetwórstwa produktów otrzymanych dzięki gospodarce hodowlanej, takich jak mleko, wełna i skóry.
Najstarsze notatki dotyczące wołoskiej grupy etnicznej znaleźć można w "Żywocie św. Kingi" Jana Długosza. Początkowo Wołosi regularnie odbywali swe wędrówki z dolin w kierunku górskich hal, lecz z czasem, zaczęły się one przeobrażać w osadnictwo stałe (kolonizacja wołoska). Historycy podjęli się określenia liczby wypasanych owiec - wg ich obliczeń na terenie Beskidu Żywieckiego wypasało się od 5 do 60 tys. sztuk owiec (poczynając od XVI w.).
Od czasu nadejścia Wołochów cały czas żywa była gospodarka pasterska – masowy wypas owiec na górskich halach trwał praktycznie do końca XX wieku. Wołosi hodowali nie tylko owce, ale i kozy i krowy. Wykorzystywali do wypasu górskie hale i polany. Pasterstwo stało się jedną z wizytówek gospodarczych okolicy. Wypędzane na hale stada należały do Wołochów, ale z czasem także do folwarków i gospodarzy indywidualnych z jednej lub kilku wsi.
Wypas trwał zwykle sezonowo, od dnia św. Józefa do dnia św. Michała, choć zdarzały się wypasy całoroczne – wówczas zimą karmiono zwierzęta sianem, a w pogodne dni pędząc je do lasu, gdzie żywiły się młodymi pędami drzew. Naturalnymi produktami takiej gospodarki była wełna, bryndza, mięso, mleko, żętyca.
W miarę rozwoju pasterstwa okazało się, ze przybiera ono formę gospodarki rabunkowej – w najlepszych latach rozwoju folwarków „państwa żywieckiego” wypasano w roku 1843 – 60.000 tys. owiec!, co prowadziło do degradacji pastwisk, a zima zwierzęta dewastowały też las.
Około połowy XIX wieku pasterstwo zostało pod silną presją Habsburgów ograniczone, by odrodzić się w międzywojniu. W roku 1937 na Żywiecczyźnie wypasano ok. 6 tys. owiec i 3 tys. kóz. Po II wojnie światowej wypasy trwały nadal, ale ich kryzys przyszedł wraz z rokiem 1990. W roku 2005 skromne ilościowo wypasy zapowiedziano w 4 miejscach.
Okres intensywnej gospodarki pasterskiej rozpoczęty przez osadników wołoskich trwał od XV w. do końca XVIII w.
Po II wojnie światowej pasterstwo na terenach Beskidu Żywieckiego, Małego i Makowskiego praktycznie uległo zanikowi - o istnieniu dawnego pasterstwa wołoskiego w tych stronach znajdujemy tylko wzmianki w starych dokumentach, jak i ślad w toponomastyce, w nazwach wsi, szczytów, dolin i nazwiskach miejscowej ludności.
Mimo całej tradycji i zwyczajnie bardzo przyjemnego dla oka turysty widoku pasących się gdzieś wysoko w górach zwierząt, pasterstwo w klasycznej formie stało się całkowitym anachronizmem. Niestety Polacy nie przepadają za baraniną, chociaż rynki światowe, zwłaszcza bliskowschodnie pozostają bardzo atrakcyjne.
Obrzędowość
Pasterstwo ma typowy charakter sezonowy - zaczyna się i kończy uroczystym redykiem. Miejscem, wokół którego toczy się całe pasterskie życie, jest bacówka pasterska.
Całość życia pasterskiego naznaczona była magią i zabobonnymi wierzeniami, wypełnianiem świętych zwyczajów, które gwarantowały pomyślność w gazdowaniu na hali.
Po redyku, tuż po przybyciu na halę, baca rozpalał ogień watry w szałasie, wierzono bowiem, że ogień odpędza wszelkie złe moce i siły nieczyste. Watra nie mogła zgasnąć przed wigilią św. Jana, czyli 24 czerwca. Za ogień odpowiedzialny był sam baca. Gdyby się tak zdarzyło, że watra by zgasła, to wówczas baca był zobowiązany zapłacić juhasom okup, który znacznie pomniejszał jego zyski.
Bacówka to drewniany budynek pasterski (szałas, koliba) stawiany na halach pasterskich, w którym przez kilka miesięcy na czas wypasu przebywa baca wraz z juhasami. Bacówka to nie tylko schronienie przed złą pogodą ale również miejsce, które służy pasterzom do przerabiania mleka owczego na ser - zwany bundzem, serwatkę zwaną żętycą czy też wędzone oscypki.
Budowa bacówki
Najczęściej zbudowana była z drewna łączonego na zrąb, rzadko kiedy o ścianach przyciosanych na płasko. Nakryta była dwu lub czterospadowym dachem. Pokrycie dachu stanowiły dranice, które uzyskiwano z drewnianego klocka dartego przy użyciu siekiery i klinów. Czasami, dach pokrywano także gontem. Ściany szałasu uszczelniane były gaceniem (w niektórych rejonach zwanego mszeniem) polegającym na zatykaniu szczelin w miejscu przylegania do siebie dwóch belek nośnych powróseł kręconych z wysuszonego siana (lub mchem wymieszanym z gliną).
Bacówka podzielona była na dwie części: roboczą i mieszkalną. W tej pierwszej najważniejsze miejsce zajmowała watra, czyli ognisko, które przez cały czas wypasu nie miało prawa zgasnąć (za jej ogień odpowiedzialny był sam baca). Ponad watrą przymocowany był drąg drewniany zwany jadwigą, na którym wieszano żeliwny kocioł służący do warzenia sera.
Hutnictwo
Huty żelaza
Miejscowe huty wykorzystywały zasoby rudy żelaza na Żywiecczyźnie i nie tylko. Huty nazywały się kiedyś kuźnicami. Znajdowały się kiedyś w Ślemieniu (ruiny pieca hutniczego), Rychwałdzie, Moszczenicy, Sporyszu i w Rajczy. Największa z nich powstała w Węgierskiej Górce. Wielki piec zaczął działać w roku 1840 i czynny był do roku 1905. Zakład metalurgiczny pracuje do dziś. Hutnictwo żelaza było w tym czasie bardzo prymitywne i bazowało na ubogich rudach żelaza. Nie mogło wytrzymać nowoczesności w XIX wieku i upadło.
Huty szkła
Na Żywiecczyźnie najstarsza huta szkła działała w Bystrej (Przysiółek Pewli) już w roku 1570. W XVI wieku szkłem żywieckim szkolono okna w krakowskim zamku na Wawelu.
Pracująca jeszcze na początku XIXw. w Ujsołach huta szkła zużywała w stanie surowym duże ilości drewna bukowego. Podobne huty pracowały w Rycerce i Pewli. Huty zakładano w głębi lasów, ponieważ zużywały ogromne ilości drzewa a właściciel otrzymywał zawsze prawo do lasu.
Papiernictwo
Wiek XIX to rozwój przemysłu papierniczego na Żywiecczyźnie. Obok papieru produkowano masę papierniczą i tekturę. Do produkcji papieru wykorzystywano drewno, szmaty, makulaturę. Energii dostarczała woda napędzająca młyny, gdzie drewno było ścierane na miazgę za pomocą kamieni zwanych szlifierskimi. Surowe arkusze suszono w stodołach lub pod gołym niebem. Zakładów takich było aż 15, zwykle zatrudniały ok. 5 osób. Były one zlokalizowane w Milówce, Szarym, Kamesznicy, Siennej, a ich wyroby, zwłaszcza te ze znakami wodnymi są cennymi zabytkami. Nowoczesna fabryka papieru powstała w Zabłociu w Żywcu w I poł. XIX wieku. (SOLALI).
Tartaki - piły
Od XVI w. wszędzie tam gdzie płynęły rwące rzeki budowano tartaki wodne zwane na Żywiecczyźnie piłami (dzielnica piła w gminie Porąbka). Nieustannie cięto dorodną puszczę karpacką na bele, tarcicę i łaty. Szczególnie eksploatowano cisy. Drzewo spławiano podczas dużej wody potokami lub zwożono furmankami. Potem następował wywóz drzewa opałowego, materiałowego, wyrobów drewnianych, zboża, mąki, piwa oraz towarów żelaznych i wyrobów papierowych do innych prowincji, głównie do Wiednia i Budapesztu. Do II wojny światowej w rękach Habsburgów znajdowało się 81% lasów całej Żywiecczyzny. Pracowało 40 małych tartaków zwanych arcyksiążęcymi zatrudniających od 1-4 pracowników. Piły-tracze pracowały nieustannie produkując: tarcicę i bele.
Browarnictwo + kolejnictwo
Uruchomienie browaru arcyksiążęcego na Pawlusie w roku 1856 spowodowało rozwój gospodarczy Żywiecczyzny. Produkowane piwo szybko zyskało świetną opinię i Habsburgowie zaczęli myśleć o jego eksporcie, a do tego niezbędna była kolej. O budowie i przebiegu dróg żelaznych decydowały faktycznie austriackie czynniki wojskowe.
Wiedeńscy stratedzy nie widzieli celowości łączenia Żywca z reszta monarchii. Habsburgowie żywieccy podjęli pilnie skuteczny lobbing i Żywiec uzyskał połączenie.
Odcinek Żywiec – Zwardoń uruchomiony został 3 listopada 1884r., a kilka tyg. Później otwarto linie Żywiec – Nowy Sącz (przez suchą Beskidzką). 6 lat wcześniej czyli w 1878r. Żywiec został połączony koleją żelazna z Bielskiem. Linia Zwardoń – Żywiec – Nowy Sącz była zwana koleją transwersalską i prowadziła aż do Stanisławowa!!! Pociąg stał się dla Żywiecczyzny prawdziwym otwarciem na świat! Zaczął się rozwijać żywiecki przemysł, handel, stosownie do wieku pary i elektryczności. Obok wielkiej fabryki papieru powstały wytwórnie sukna, mydła, świec, wódek, zakłady futrzarskie, cegielnie, tartaki, rzeźnie, obok piwa zasłynęły znakomite żywieckie Węgliny!
Katastrofa II wojny zrujnowała Żywiecczyznę. Jednak rozbudowano hutę w Węgierskiej Górce i Sporyszu, pełna para działał browar, papiernia i futrzarnia – wszystko na potrzeby wojska niemieckiego!!! Z wiadomych przyczyn uruchomiono fabrykę sprzętu medycznego. Jednak większość tych zakładów nie wytrzymało gospodarki rynkowej (1989r.)
Obecnie rozwój Żywiecczyzny będzie wiązał się z wielkimi inwestycjami proekologicznymi I z rozwojem turystyki i agroturystyki.
Przemysł drzewny
Na początku XIX w. przemysł drzewny to: wypalanie węgla z buka i jodły, pędzenie smoły, wyrób desek, klepek, beczek solnych i sprzętu gospodarstwa domowego takich jak: cebry, cebrzyki, stoły, stołki, rydle, stolnice i łyżki. Jawor dzisiaj rzadki przez wieki stanowił bezcenny materiał w drobnym przemyśle domowym.
Gonciarstwo (robienie szyndziołów – Szyndzielnia)
Z gonciarstwa znana była Pewel Wielka i Pewel Mała. Zdarzało się, że całe wsie trudniły się tym zajęciem.
Węglarstwo
Najcięższą pracą było węglarstwo i bez wątpienia węglarze na początku XIXw. dokonali największego spustoszenia w drzewostanie Żywiecczyzny. W głębokich dołach spalano drzewo przykryte ziemią z chrustem. Z popiołu drzewnego węglarze wytwarzali suchy potasz (węglan potasu) otrzymywany przez ługowanie wodą, który to popiół podgrzewano do odparowania wody w dużych kadziach. Produkowano potasz na dużą skalę i na wysokim poziomie. Całe stoki górskie szły na pastwę ognia. W 1874r eksportowano do Elbląga 44 tyś beczek popiołu i 4800 beczek potaszu. Monokultury leśne zakładane przez Habsburgów stały się przyczyną wyginięcia wielu gatunków ptaków. Żywieckie lasy świerkowe pod koniec XIX w. uległy inwazji podpieniek, dzięki którym nawet stare drzewostany pustoszył murs czerwony.
Snycerstwo
Snycerstwo - sztuka rzeźbienia w drewnie, rodzaj rzemiosła artystycznego. Do rzeźbienia w drewnie używa się specjalnych dłut, pobijanych knyplem.
Górale mają talent do ciesiołki i zdobnictwa w drzewie, szczególnie bogate w Beskidzie Śląskim. Przykładami mogą być słynne wałaskie skrzynie i beskidzkie czerpaki (Jan Bury z Bukowca pod Girową, Jerzy Bezik, Jan Kocurek, Anton Madzia, Paweł Sidzina, Jan Holeska – wszyscy z Brennej, Michał Kujawa z Istebnej, Paweł Szalbot z Wisły.
Wsie te były głównymi ośrodkami snycerstwa. Prawie wszyscy twórcy ludowi byli owczarzami i snycerzami zarazem.
Twórcy ludowi wyrabiali czerpaki, laski pasterskie, urządzenia wnętrz domowych, zabawki, przęślice, cedzidła, łyżniki, zydle, rzeźbili głowy zwierząt, z ich rąk wychodziły różne instrumenty muzyczne, zwłaszcza gajdy – inaczej dudy (Jan Krężelok z Istebnej) i trąby owczarskie (Jan Troszok z Wisły). W Istebnej po śmierci Jana Konarzewskiego, rodzina jego stworzyła związek plastyczny i pomaga miejscowym rodzinnym talentom. Znajduje się tam również warsztat budowniczego gajd śląskich, kultywując z pietyzmem dawne tradycje istebniańskie.
W Beskidach można podziwiać talent artystyczny w ciesielce kościołów, kaplic, dzwonnic i figur przydrożnych.
Osobny rozdział przedstawia w Beskidzie świątkarstwo, tj. rzeźbienie świątków przydrożnych, których najwybitniejszym twórcą był Jędrzej Wowro (1864 – 1937) z Gorzenia Dolnego. Pisał o nim Emil Zegadłowicz w 1936r. Po jego twórczości zostały Chrystuski Frasobliwe, Floriany, Jany Nepomuceny, Madonny, Marie Magdaleny. Jego świątki można oglądać w dawnym dworku Emila Zegadłowicza oraz pokaźny zbiór w muzeum w Bochni.
Zdobnictwo metalowe (głównie Beskid Śląski – Istebna, Koniaków i Cisownica)
Te tereny obfitują w rudę żelaza w postaci sferosyderytu. Rozwój kowalstwa w tych terenach. Wyrabiano obuszki owczarskie, okucia dyszli, noże owczarskie, kowadła, ozdobne zawiasy do skrzyń, obramienia przydrożnych figur. Wyrabiano i zdobiono mosiężnymi ozdobami szerokie pasy owczarskie. Pasy takie nosili nie tylko pasterze, ale także zamożni górale. Wyrabiano także pierścionki, okucia do modlitewników, fajki, przyzdabiano laski pasterskie, metalowe zdobnictwo strojów góralskich, wyrób spinek, zapinek. Wybitni twórcy ludowi. Kowalska rodzina Burych w Jaworzynce , Józef Gierata i Józef Roleksa z Brennej, Jan Juroszek zwany Jurzyn od Deja – w Istebnej uprawiający artystyczne ślusarstwo i snycerstwo.
Wyrabianie instrumentów ludowych
Znakomity gajdorz Paweł Motyka z Jaworzynki, Andrzej Szalbot w Wiśle Malince, Michał Haratyk z Istebnej, Paweł Herzyk z Brennej i Jan Juroszek z Istebnej, który należał do najznakomitszych gajdoszów. Wspaniale grał na gajdach. Gajdy występują wszędzie tam gdzie tańczy się taniec „owięziok”.
Rodzina Kawuloków była znana z wyrobu instrumentów ludowych muzycznych, a w szczególności Jan Kawulok – świetny rzeźbiarz, twórca trąbit, gajd, rogów i fujar, znakomity bajorz i gawędziarz. W jego wiekowej chacie można oglądać wiele starych sprzętów, instrumentów muzycznych, rzeźb i ceramiki.
Na Żywiecczyźnie zachowały się dudy w Milówce, Pewli Wielkiej, Korbelowie, Koszarawie i Jeleśni.
Z ich wyrobu słynęła kiedyś Sopotnia Wielka, gdzie wyrabiano je z drewna cisowego.
Na całej Żywiecczyźnie słyszy się obok starych pieśni zwanych pieśniami wałaskimi opartymi o gamę wałaską. Wielu było znakomitych dudziarzy żywieckich: Alojzy Kuźma z Kamesznicy, Błażek z Szarego, Bury z Oźnej, Wawrzyniec Butor ze Złatnej.
Charakterystycznym instrumentem muzycznym była w Beskidach trąba owczarska, która kiedyś można było usłyszeń w Istebnej, Brennej i Wiśle. Dziś gra na nich Antoni Kawulok, brat Jana Kawuloka.
Trąba taka służyła nie tylko muzykowaniu ale także i ochronie przed zbójnikami. Na znany sygnał trąby owczarskiej wyruszali górale na pomoc. Na halach takich trąb używano również do porozumiewania się na odległość. Trąby śląskie mają 2,5 – 4,5 metra długości i wyrabia się je ze świerka. Wybrane drzewo okorowuje się, przecina na pół, drąży rowek i składa razem, owijając korą. Niestety w Beskidach na halach zanikły już fujarki pasterskie.
Hafciarstwo i koronkarstwo
Głównymi ośrodkami hafciarstwa i koronkarstwa były Ustroń, Cisownica, Goleszów, Lipowiec, Jaworzynka, Istebna, Koniaków, słynne z koronek szydełkowych. Ośrodek w Goleszowie znany jest z koronek i haftów. Znane są słynne koronkarki – heklowaczki –Anna i Emilia Lipowczanowe z Goleszowa, a z Koniakowa – Maria Gwarkowa (zm. 62r.), Anna Bury, Jadwiga Jegierska, Zuzanna Rudzka, Anna Wawrzacz z Jaworzynki.
Inne
- Garncarstwo (Wisła, Skoczów, Istebna, Cieszyn, Jabłonków) – ceramika użytkowa, związana z pasterstwem i hodowlą – największy rozkwit w XIX wieku. W 1935r. w Skoczowie działała w Skoczowie pracowania Jana Sarkandra Raszki;
- Tkactwo – Koniaków i Istebna;
- Plecionkarstwo z korzeni świerkowych i słomy;
- Koszykarstwo z wikliny – Brenna, Istebna, Koniaków, Dzięgielów (wikliniarstwo). Piękne koszyki z korzeni jałowcowych wyplatał w Zawoi stary Wojciech Kukuła
- Zabawkarstwo (Stryszawa i Lachowice);
- Kamieniarstwo (Łysina w Beskidzie Małym);
- Wytwórstwo szopek (Straconka – Franciszek Chrobak i Alojzy Pszczółka);
- Wypiek pierników (Żywiec – Jan Bielewicz i Leopold Patruszyński).
Zapraszamy do Żywca!
Zespół Żywieckiego Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego