Państwo Ślemieńskie
W dokumentach pisanych, z nazwą Ślemienia spotykamy się po raz pierwszy w akcie kupna - sprzedaży sporządzonego przez kupujących Jana i Wawrzyńca Komorowskich i sprzedającego te dobra Hieronima Noskowskiego. Nabyli je za 1500 złp. W cztery lata później w drodze podobnej transakcji nabyli dobra Krzeszów.
Od tego czasu aż do roku 1608 Ślemień wchodził w skład magnackiego latyfundium Komorowskich.
Krzysztof Komorowski (1542 - 1608) syn Jana, kasztelan sądecki (1588), chętnie przebywał w Ślemieniu, a widząc, że blisko stuletni kościół drewniany w tej miejscowości grozi ruiną, rozebrał go i w roku 1595 postawił nowy, również drewniany, który wewnątrz ozdobiono polichromią, postawiono również dzwonnicę, w niej zawieszono dwa dzwony. Przetrwał do połowy XIX wieku.
Po śmierci Krzysztofa Komorowskiego, nastąpił podział dóbr. Żywiecczyznę otrzymał najstarszy z synów Mikołaj, państwo suskie Piotr, zaś Ślemieńszczyznę przejął najmłodszy Aleksander.
W jej skład wchodziły wsie: Ślemień, Gilowice, Las, Kocurów, Rychwałdek, Pewel, Pewelka, Kurów. Rychwałd, Kocierz, Moszczanica, Kocoń, Łękawica, Okrajnik, Oczków, Łysina.
Od tego czasu dobra żywieckie zaczęto nazywać państwami: żywieckim, ślemieńskim i suskim.
W niedługim czasie wydzielono jeszcze z państwa żywieckiego państwo łodygowickie.
Aleksander Komorowski, po usamodzielnieniu się, w krótkim czasie ożenił się córką kasztelana bieckiego Andrzeja Dębińskiego. Wybudował w Ślemieniu drewniany pałacyk i osiadł w nim na stałe. Dobrze zapowiadające się małżeństwo zniweczył incydent polegający na tym, że przebywający w Ślemieniu dwaj krewni żony, panowie Stadnicki i Dembiński zostali podejrzani o konszachty miłosne, w rezultacie czego rozsierdzony dziedzic polecił swojemu dworzaninowi Stanisława Dembińskiego oślepić, a Jana Stadnickiego wywałaszyć (wykastrować). W obawie przed odpowiedzialnością karną za swój bezecny czyn Aleksander zbiegł, prawdopodobnie za granicę, do Ślemienia nigdy nie powrócił, zmarł gdzieś w niewyjaśnionych bliżej okolicznościach (prawdopodobnie w Rzymie).
Po tym przykrym incydencie, żona jego wraz z małą córeczką Katarzyną wróciła do Biecza. Dobrami ślemieńskimi zarządzali w jej imieniu podstarościowie.
Po dojściu do pełnoletności Katarzyna Komorowska wyszła za mąż za starostę średzkiego Piotra Samuela Grudzieńskiego. Państwo młodzi powrócili do Ślemienia.
Były to dobre czasy dla Ślemienia. Nigdy przedtem ani później tereny państwa ślemieńskiego nie doznały takiego rozkwitu, jak właśnie teraz za czasów pobytu tutaj pani Katarzyny. Przeszła do historii jako dziedziczka mądra, zapobiegliwa, gospodarna, obdarzona dobrocią i troską o swoich poddanych. W Ślemieniu w 1642 roku urodził się ich syn Aleksander.
W czasie zagrożenia najazdu Szwedów na Żywiec w 1655 roku Katarzyna Grudzieńska sformowała 3 chorągwie: kozacką, dragońską i pieszą i obsadziła nimi drogi wlotowe do Żywca; w Lasie i na Przełęczy Kocierskiej, skąd mogli Szwedzi najechać na Żywiec.
Gdy król Jan Kazimierz nagradzał mieszczan i chłopów żywieckich za udział w walce ze Szwedami, hetman polny i marszałek wielki koronny Jerzy Lubomirski w dowód wdzięczności za wkład Katarzyny Grudzieńskiej w dzieło obrony Żywiecczyzny zabronił swoim żołnierzom postoju i wybierania chlebów w jej dobrach, ale na nic się to nie zdało, albowiem w roku 1661 grasujące w Żywiecczyźnie wojska i tak splądrowały dobra ślemieńskie.
Po 10 latach pobytu zmarł Piotr Grudzieński, wdowa pozostała w Ślemieniu. Z podróży do Wielkopolski - rodzinnych stron męża - w 1645 roku pani Katarzyna, przywiozła obraz Matki Boskiej Pociesznej, z myślą zainstalowania go w ślemieńskim kościele, wybudowanym przecież przez jej dziadka Krzysztofa w roku 1595. W trzy lata później podarowała ten obraz ks. Mazurkiewiczowi, proboszczowi rychwałdzkiemu, do kościoła parafialnego. Równocześnie podjęła pracę przy rozbudowie drewnianego kościoła w Ślemieniu i podjęła starania dotyczące utworzenia tutaj parafii, niezależnej od Rychwałdu. Ufundowała szpital dla ubogich w Ślemieniu dla 15 osób.
W międzyczasie (ok. roku 1665), powtórnie wyszła za mąż za Teodora Lackiego, marszałka nadwornego litewskiego. Po jego śmierci jej uwaga koncentrowała się szczególnie na staraniach o utworzenie parafii w Ślemieniu, o czym marzyła od lat. Cel swój osiągnęła w 1672 roku, gdy zgodę na powstanie parafii wyraził wreszcie ówczesny proboszcz rychwałdzki ks. Wojciech Mazurkiewicz, który do tej pory był przeciwny tej propozycji.
W 1675 roku zapisała dobra ślemieńskie Konstancji Krystynie Komorowskiej, córce swojego kuzyna Krzysztofa Komorowskiego, z dóbr suskich, dla której była opiekunką od czasu tragicznej śmierci jej ojca Krzysztofa.
Ona to skierowała Konstancję Krystynę na dwór królewski, gdzie młoda Komorowska poznała Jana Wielopolskiego, bogatego i bezdzietnego wdowca. Dwa lata później w 1665 roku była już jego żoną. On to wyłożył kwotę zastawną 600 000 zł i stał się nowym właścicielem dóbr żywieckich. W ten sposób również Ślemieńszczyzna od 1675 roku przeszła w ręce rodu Wielopolskich herbu Starykoń.
Po śmierci Jana i Konstancji Krystyny Wielopolskiej, Ślemieńszczyznę objęła córka Konstancja Otylia z Wielopolskich Ogińska (+ 1693), a następnie syn Franciszek Wielopolski, pan dziedziczny na Żywcu.
Ślemieńszczyzną rządzili w jego imieniu podstarościowie: najpierw Stanisław Królikowski, później Jan Karski i Jan Komecki.
Podstawową jednostką gospodarczą ówczesnej szlachty był folwark - gospodarstwo rolne, towarowe, oparte na pracy pańszczyźnianej chłopów przypisanych do tego folwarku. W państwie ślemieńskim w XVIII wieku folwarki istniały w Ślemieniu, Gilowicach, Łękawicy, Moszczanicy i Rychwałdzie.
W roku 1789 dla dóbr ślemieńskich sporządzony został obszerny inwentarz dostępny dla czytelnika w wydawnictwie "Inwentarze dóbr żywieckich w XVIII wieku" lub w Monografii Gilowic wydanej w roku 2000, które to dokumenty dokładnie informują o stanie majątkowym folwarku i powinnościach poddanych. Oprócz pańszczyzny były to czynsze pieniężne, czynsze w naturze, przywóz soli, przędzenie, tkanie, wyrób gontów, praca w lesie i wiele innych prac, które mogły być wykonywane przez poddanych.
Podobnie jak w Żywcu cała administracja folwarczna to byli ludzie obcy, nie tutejsi, często dorobkiewicze, zdziercy i pasożytnicy. Gnębili miejscową ludność na wszystkie sposoby, wyznaczali dodatkowe prace i daniny, bili i zamykali w karcerach, chcąc dla siebie uszczknąć co nieco z administrowanych przez siebie dóbr, bez wiedzy ich właścicieli.
Niektórzy z nich w ten sposób dorobili się pokaźnych majątków. Sami właściciele byli często daleko lepiej ustosunkowani do swoich poddanych, ale nie mieli z nimi bezpośredniego kontaktu i bardzo często nie wiedzieli, co dzieje się na folwarkach i w podległych im wsiach. Często z tego powodu byli obiektem napadu grasujących tu kompanii zbójnickich. W roku 1726 napadli na administratora dóbr ślemieńskich Antoniego Majeranowskiego i wzięli łup w wysokości 6000 złp. Sprawców nie wykryto i nie rozpoznano.
"Od pierwszych dni miesiąca maja 1719 roku, pałac ślemieński poczęto burzyć, zamyślając nowy murować i budować, który przed tym wielmożny Jego Mość pan Piotr Samuel Grudzieński, starosta środzki z Jej Mości panią Katarzyną Komorowską, panowie dziedziczni, zmurował". [...]Pałac został zbudowany, jednak nie tak rozległy, jak pierwotnie zakładano. Posiadał kilkanaście pokojów, zarówno na dole jak i na górze" (A. Komoniecki).
Wielopolscy poza dochodami z folwarków, danin i czynszów poszukiwali dodatkowych zysków z działalności pozarolniczej. Wspominaliśmy już o próbach eksploatacji soli w Soli, zmonopolizowaniu produkcji i wyszynku wszelkich napojów alkoholowych, budowy zajazdów i karczem. W 1723 roku ściągnięto do Ślemienia z Żyliny, piwowara, z zamiarem warzenia piwa. Próby zakończyły się niepowodzeniem. Od zamiaru odstąpiono.
Po śmierci Franciszka, a później wdowy po nim Anny Lubomirskiej Wielopolskiej, w roku 1740 dobra ślemieńskie odziedziczył najmłodszy syn Franciszka - Hieronim (1712-1779) ożeniony z Urszulą Potocką (+ 1806). Małżeństwo osiadło w Ślemieniu na stałe, a jego dziedzic doglądał gospodarstwa osobiście. Na wszystkich dobrach Wielopolskich w państwie żywieckim ciążyły olbrzymie długi i zobowiązania. Po Karolu Wielopolskim sięgały one olbrzymiej kwoty 799 116 zł. Wierzyciele upominali się o swoje.
Na samych tylko dobrach ślemieńskich ciążyły zobowiązania: dla parafii Ślemień 21000 zł, dla szpitala w Ślemieniu 400 zł, dla kościoła w Rychwałdzie 3000 zł, dla sędziego Friebenbendara 3000 zł. Od roku 1743 doszła do tego fundacja na rzecz zakonu jezuitów w Żywcu w kwocie 1400 zł rocznie. Gdy Zakon Jezuitów uległ kasacji w 1773 r. Hieronim Wielopolski musiał wpłacić na fundusz religijny 20000 zł.
Hieronim Wielopolski zbudował w Ślemieniu piec hutniczy, w którym przetapiano rudę syderytową wydobywaną w okolicznych wsiach. W 1780 roku piec ten spalił się wraz z zakładem fryszerskim, piłą, warzelnią soli i nie został już nigdy odbudowany. Był to wysoki piec o pojemności kilkunastu stóp kubicznych, w którym układano warstwami rudę i węgiel drzewny. Koło wodne poruszało młoty i za pomocą miechów wtłaczało powietrze do pieca. Rocznie produkowano 100 tyś. cetnarów żelaza. Ruiny pieca stoją do dziś i wpisane zostały do rejestru zabytków.
Hieronim nie mając spadkobiercy (jego syn Józef zmarł w roku 1774 r.) zapisał swoje dobra dzieciom Karola i wnukom Jana Kazimierza.
- Franciszek Wielopolski (1732 -1809) syn Karola otrzymał Rychwałd i część wsi Kocierz
- Ignacy Wielopolski (1741 - 1797) syn Karola otrzymał Moszczanicę, Kocoń i część lasu i wsi Kocierz
- Józef Wielopolski (1733 - 1784) syn Karola otrzymał Łękawicę, Okrajnik, Oczków, Łysinę i część lasu kocierskiego.
Dzieci Jana Józefa Wielopolskiego (1738 -1774) z Suchej otrzymały: Ślemień, Gilowice, Kocurów, Rychwałdek, Pewelkę, Kurów i Las.
- Józefa Michałowska otrzymała spłatę, za którą wykupiła od Józefa Wielopolskiego Oczków, Okrajnik i Łysinę
- Tekla Załuska otrzymała spłatę
- Wincenty Wielopolski (1772-1855) otrzymał spłatę od Ignacego Rocha Wielopolskiego
- Jan Kanty Wielopolski (1773-1860) otrzymał spłatę od Ignacego Rocha Wielopolskiego
- Ignacy Roch Wielopolski (1770-1830) po spłacie braci stał się posiadaczem nieco uszczuplonego klucza ślemieńskiego obejmującego: Ślemień, Gilowice, Las, Pewelkę, Rychwałdek, Kurów oraz wykupiony od Ignacego Wielopolskiego Kocoń.
Po Ignacym Rochu ślemieńskie dobra odziedziczyły jego dzieci: Barbara Potulicka (1809-1880), Paweł i Adam (+ 1839). Adam Wielopolski odstąpił Elżbiecie swoje dobra w Ślemieniu za 125 000 zł. Elżbieta w roku 1844 obciążyła te dobra kwotą 1000 zł na utrzymanie szkoły w Ślemieniu.
14 października 1846 r. Elżbieta Wielopolska sprzedała uszczuploną już Ślemieńszczyznę hrabiemu Aleksandrowi Branickiemu z Suchej za 110 tysięcy złotych.
Od 1859 roku oficjalistą starego dworu w Gilowicach był Stanisław Berini, uczestnik powstania listopadowego, zesłaniec syberyjski, wyciągnięty z zesłania przez szkolnego kolegę Aleksandra Branickiego. Zmarł w 1905 roku. Pochowany jest na cmentarzu w Gilowicach.
Moszczanica przypadła Franciszkowi Wielopolskiemu (1732-1809). Od niego (swego szwagra) Moszczanicę odkupiła Rozalia z Moszczeńskich Wielopolska (zm. w 1806 r.) dla swego syna Andrzeja (1779 - 1835). Ten w roku 1809 sprzedał Moszczanicę hrabiemu Józefowi Wodzickiemu z Granowa. Wodzicki odsprzedał Moszczanicę w 1825 r. Ignacemu Zielińskiemu, który w latach 1827-28 wzniósł tu dwór murowany kosztem 5300 guldenów. Był to budynek jednokondygnacyjny, nakryty łamanym dachem z dwoma kominami zbiorczymi. Prostokątny dziedziniec otaczały dwie oficyny.
W połowie XIX wieku majątek moszczanicki nabył od Ignacego Zielińskiego Jan Kępiński, po którym dobra te odziedziczył w 1905 r. Władysław Kępiński (1877-1958). On to w latach 1910-12 dokonał gruntownej przebudowy i modernizacji dworu.
Moszczanica jest przykładem modnego w tym okresie stylu dworkowego, jedynym wysokiej klasy przykładem modernistycznego dworu na terenie Żywiecczyzny. Od 8 września do 3 października 1934 r. w dworku moszczanickim przebywał na kuracji Marszałek Józef Piłsudski. W 1945 roku na bazie dworu i majątku powstała szkoła rolnicza. Po wzniesieniu nowego obiektu szkolnego i internatu budynek dworski przeznaczono na cele mieszkalne.
Dwór otacza park o drzewostanie liściastym i iglastym poprzecinany alejkami parkowymi umożliwiającymi kontakt z obiektami go otaczającymi.
Rychwałd. Hieronim Wielopolski Rychwałd, Łękawicę, Rychwałdek i część Kocierza zapisał w testamencie Franciszkowi Wielopolskiemu, od którego w roku 1810 nabył je neofita Stanisław Milieski, nobilitowany przez cesarza Austrii. Wioska Rychwałd wraz z folwarkiem została zakupiona za 155.912 zł polskich 24 gr.
O zabudowaniach na tym terenie pisał Andrzej Komoniecki w "Dziejopisie Żywieckim": "Folwark, albo dwór we wsi Rychwałdzie nowo zbudowany na Kępie wyniosły". Była to pierwsza wzmianka o budowlach na tym terenie.
Zachowane do dzisiaj zabudowania dworskie powstały w latach 1831-1834 z inicjatywy Walentego Milieskiego, syna Stanisława, który obrał sobie Rychwałd za swoją siedzibę i tutaj postanowił zamieszkać ze swoją przyszłą rodziną.
Rychwałdzki dwór, położony na wzgórzu Marchwatowa w otoczeniu sędziwych drzew: lip, jaworów, dębów i grabów wzniesiony został na zrębach dawnego XVIII-wiecznego folwarku.
Jednokondygnacyjny, klasycystyczny budynek dworu stoi w najniższym punkcie dziedzińca. Prostopadle do niego ustawiono dwa budynki, niegdyś przeznaczone na stajnie, wozownie, obory, chlewy i mieszkania dla czeladzi.
Wybudowany dwór był na owe czasy komfortową siedzibą dla Walentego i jego żony Antoniny Żeleńskiej.
Po śmierci Walentego Milieskiego w roku 1860 gospodarstwo objął jego 25-letni syn - Alfred Władysław Andrzej, dr praw UJ, polityk i działacz społeczny. Był człowiekiem niezbyt lubianym, lecz majątek w Rychwałdzie prowadził wzorowo, czyniąc go jednym z najrentowniejszych w Galicji. Dochody przynosiła mu zwłaszcza gospodarka leśna.
Schedę po Alfredzie przejął jego syn Witold, który niestety nie odziedziczył po ojcu talentów gospodarskich. Jego skłonności do zabaw i beztroskiego życia doprowadziły gospodarstwo do ruiny. Witold nie ożenił się, zmarł wkrótce po II wojnie światowej.
Podczas II wojny światowej w dworze miała siedzibę filia obozu Bund Deutsche Madel. W wyniku powojennej reformy rolnej z 1945 roku zabudowania dworskie przejęła spółdzielnia produkcyjna, a następnie stacja nasiennictwa z Krzeszowic. Dwór i zabudowania gospodarcze stopniowo doprowadzane były do zupełnej ruiny.
Obecny wygląd dworu to zasługa KWK "Budryk" z Ormontowic, która przejęła obiekt i wyremontowała go na dom wypoczynkowy dla swoich pracowników. Po przemianach ustrojowych 1989 roku obiekt odkupiła Kazimiera Pitera i prowadzi go jako ośrodek wypoczynkowy.
Katarzyna Dudek
Okrajnik. Po śmierci Józefa Wielopolskiego (1733-1784) Okrajnik przeszedł w ręce jego wierzyciela Franciszka Zawichowskiego - urzędnika folwarcznego w Łękawicy. Majątek ten przeszedł następnie na córkę Leokadię Zawichowską (1814-1893), która już jako wdowa w roku 1860 zawarła związek małżeński z młodszym od siebie o 23 lata Antonim Michałowskim "Jasieńczykiem" (1837 -1896), który wszedł w posiadanie dóbr w Okrajniku, piastował godność posła na Sejm Krajowy galicyjski oraz Marszałka Rady Powiatowej w Żywcu, a ponadto od roku 1891 stał się właścicielem kamienicy w Rynku. Po śmierci Leokadii zawiązał się romans pomiędzy 56-letnim wdowcem, a 27-letnią Anielą Kuklową, mieszkanką żywieckiego Rynku, która na mocy jego testamentu stała się spadkobierczynią Okrajnika. Zmarła w 1941 roku i pochowana jest na cmentarzu w Łękawicy. W Okrajniku był stylowy dworek, który nie zachował się do naszych czasów.
Po II wojnie światowej przy parku podworskim powstał Państwowy Ośrodek Maszynowy, a następnie firma produkująca wózki widłowe.
Opracował Hieronim Woźniak
Zapraszamy do Żywca!
Zespół Żywieckiego Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego